á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Czytałam tę książkę z uśmiechem, tak wiele w niej humoru, czułości, wzajemnej troski i oczywiście uczucia. (...) O miłości nie mówią w wielkich i wzniosłych słowach, a jednak wie się, że tych dwoje było bardzo blisko ze sobą, że czuli potrzebę informowania się o wszystkim, gdy przyszło im się rozstawać, a że było to siermiężne czasy PRL-u, więc są tu i takie sprawy jak okazyjny zakup cielęciny czy kawy.
Poetka i pisarz bawią się też w swojej korespondencji wymyślaniem postaci i w ich imieniu piszą do siebie jako hrabina Heloiza Lanckorońska, Eustachy Pobóg- Tulczyński czy zakochane w Filipowiczu Gienia i Rózia. Mamy też list Szymborskiej do kota Mręgatego. Często też wypytuje ona o kotkę Kizię, której zazdrości, że może być ze swoim panem - stąd wziął się tytuł książki.
Barwnie opowiadają; poetka o swoim pobycie w sanatorium w Zakopanem, pisarz o połowach ryb, komentują aktualne wydarzenia, piszą o swoich lekturach, odnoszą się do swoich rozmów telefonicznych (czasem niewiele dało się usłyszeć, takie to były czasy). A jednak dzięki problemom telefonicznym, nieobecności komórek i Internetu możemy dziś czytać te cudowne i wzruszające listy. „Kornelu Którego Już Tak Dawno Nie Ma”, „Kochana, dzisiaj nie było od Ciebie poczty. Może jutro?” , „Całuję Cię potrząsając Twoimi kluczami”, długo można by cytować słowa tej nieformalnej pary.
Ich listy bawią i wzruszają, chce się do nich wracać już w chwilę po przeczytaniu. Są inspiracją do tego, by sięgnąć do utworów obojga, zwłaszcza do świetnych opowiadań Kornela Filipowicza, niesłusznie zapomnianego twórcy, który powrócił właśnie za sprawą tej książki. Rok po niej ukazała się „Moja kochana, dumna prowincja”, a w następnym „Romans prowincjonalny i inne historie”. Warto w takiej kolejności sięgnąć po te lektury, a w przerwach czytać wiersze Szymborskiej.